30 stycznia 2013

Nerwy i róże poszarpane


        Ręce  mnie rozbolały od załamywania ich nad stylem bycia, a głównie stanem intelektu niektórych naszych posłów, a już posłanek w szczególności. Przestaję śledzić prace, choć to raczej awantury są, nad ustawami o związkach partnerskich.
W najmniejszym stopniu nie obchodzi mnie co stanie się z wrakiem Tupolewa, kiedy nareszcie ci nienawistni ‘ruscy’ Polakom go oddadzą.
Nie włączę się do dyskusji czy fotoradary poprawią bezpieczeństwo na drogach czy też są wyrazem represyjności państwa.
Nie mam zamiaru rozważać czy i jakie szkody przyniosło (i przynosi) społeczeństwu działanie takich instytucji jak IPN a zwłaszcza CBA.

Żeby nerwy w jakim takim stanie utrzymać, postanowiłam w ogóle prasy nie śledzić, tv nie oglądać, wiosny czekać i  kwiatami się zajmować. Z bawełny, z koronki, z żakardu. Takimi  - chic cottage. I workami:






Pozazdrościłam także Ashce jej kota białego, takiego cudnego, i chcę śnieżnego, bardzo.  
Ale  o żywym, nowym, mowy już być nie może. Z powodów logistycznych, a głównie finansowych :(  Więc uczę się, jak się robi kota-origami :)






16 stycznia 2013

Te tiule, ptyfenie...


..."Chyba pędzel-by skreślił te tiule, ptyfenie,
    Blondyny, kaszemiry, perły i kamienie..."
- tak wieszcz się zachwycał w poemacie swoim, urokiem Telimeny i jej wykwintnym strojem ;)

Lubię te kokardy, koronki, zakładki, falbanki, koraliki, dżety, wstążeczki i tasiemki. Zawsze lubiłam; już jako dziecko, przy silnej dezaprobacie mojej Matki, z wielką pożądliwością przyglądałam się innym małym damom, ubieranym z taką przesadną dekoratywnością. Niestety, moje sukienki co najwyżej w jedną były zdobione falbankę, a moja fryzura najczęściej składała się z  'loka'  wsuwkami zapinanego na szczycie głowy :(

A kiedy już wyzwoliłam się spod kurateli rodzicielki, czy dawałam upust swoim gustom w tym względzie? No cóż, raczej nie. Właściwie to zdecydowanie - nie:)

Ani ja, ani mój dom nie skłaniamy się do tej estetyki romantyczno-rustykalnej,chyba noszącej dziś miano stylu shabby chic. Co nie oznacza, że on  mi się nie podoba. Daję temu wyraz w szytych ostatnio woreczkach,np. na telefon i chusteczkę do nosa, albo trochę większych, gdzie już schować można tyle skarbów, ile ich zwykłyśmy w torbach swoich nosić.

13 stycznia 2013

Woreczek z kluczykiem


Trudno mi powiedzieć, że z nowym rokiem nastrój nowy, to znaczy lepszy, mnie ogarnął. Pewnie ta pogoda, ni to jesienna, ni to zimowa też przyczynia się do obniżenia samopoczucia.

Poza tym okazało się, że smutno jest w domu bez kominka; drewno się skończyło, a ponieważ u nas jego ceny tak poszybowały, że już porównywalne są z ceną gazu, więc zdecydowaliśmy się, że w tym sezonie będziemy się  piecem c.o.  posługiwać.
Przy obecnych kosztach utrzymania domu, na to i na to, zwyczajnie, człowieka nie stać :(

I tak, obawiając się jakiegoś  przeddepresyjnego stanu, znów leczę się rękodziełem. Uszyłam torebeczkę-woreczek z zewnętrznymi kieszonkami. Ozdobiłam koronkami, różami i starym kluczykiem :)

Ale czy to mi humor poprawiło? Nie całkiem, nie całkiem.

3 stycznia 2013

Rok dwa tysiące dwunasty


Minął 2012. To był rok taki sobie. Mógłby być lepszy; cieniem położyły się choróbska różne, głównie Przyjaciela naszego - Nadreńczyka. Dzielny jest, ani myśli się poddawać - i tak masz trzymać, Miły!


Nie żałuję upływu tego czasu. No, może wyjąwszy fakt, że człowiekowi znów rok przybył, całe 12 miesięcy, czego naturalnie metryka moja nie znosi :). Wkrótce dojdzie do tego, że ukrywanie jej żadnego sensu mieć nie będzie i można będzie tryumfalnie światu ogłosić: dobiłam do 80? 90? 100? OMG!


Ponieważ nie wszystko po myśli naszej się układało, w ostatnim zwłaszcza okresie, postanowiłam skołatane nerwy i myśli niezborne koić sposobem znanym ludziom, a już kobietom zwłaszcza, od lat dziesiątek, stuleci, a nawet tysiącleci. Czyli zająć ręce głównie, a głowę jakby przy okazji, i zaczęłam ‘robótkować’.



- z 60 kart vintage (rozsypanego leksykonu, pięknie gotykiem pisanego) udało mi się skleić dużą kulę Kusudama:


- kwiaty z bibuły:












- serca i gwiazdy bożonarodzeniowe decoupage:














- gwiazdki origami:













- bukieciki z papieru na modrzewiowych gałązkach:



- a nawet wieńce z rolek po papierze toaletowym:

- robiłam papierowe rozety 'recyklingowe':


i figury 3D z brystolu:


W międzyczasie Lolisia przyglądała mi się bardzo podejrzliwie:














a bliźniaki (Bazyl z Filipkiem) obojętnie wylegiwały się w piernatach:


- szyłam też serwetki:

i poszewki:


Wreszcie wczoraj uplotłam bransoletki Shamballa; Kto jest chętny? Można sobie jedną z nich wybrać :)

Niestety, w żadnej z tych dziedzin nie osiągnę biegłości, o doskonałości to nawet nie wspomnę. Dlaczego? Bo zupełnie mnie nie kręci wgryzanie się w niuanse poszczególnych technik ani praca nad ciagłym ich ulepszaniem. Po prostu: szybko się nudzę i zaczynam interesować się czymś zupełnie innym.
Fatalnie. Ale przecież już się nie zmienię :)